3 #rozkminki i #wspominki

"Muszę, bo się uduszę"

Już dawno po wakacjach. Jest połowa października. Ostatni raz pojawiłam się tu jeszcze przed początkiem wakajek, czyli w maju. Długo mnie tu nie było.  Praktycznie pół roku. Szmat czasu. Dużo spraw miałam na głowie. Chciałam pisać, jednak nie bardzo to wszystko chciało się ułożyć w konkretny, sensowny tekst. Mam zaczętych z pięć różnych wpisów, tylko jakoś skończyć ich na razie nie mogę. Pomysłów jeszcze więcej. Choć pomysł, a realizacja to dwie różne rzeczy. Istotny też jest czas. Wrócę do nich. Momentami miałam wrażenie, że aż za dużo miałam do napisania.  Ten post też swoje wyczekał, finalnie zawiera kilka rozkminek i jeszcze więcej wspominek. W międzyczasie zdążył się rozpocząć rok szkolny, więc teraz wszystko jest bardziej poukładanie. Nadany jest konkretny rytm. Choć wydaje mi się, że pewne rzeczy i sprawy nie mają o tym pojęcia.  Chyba  nie dotarło, że jednak koniec wakacji, że koniec chaosu, leżenia plackiem na plaży i że czas się trochę ułożyć i wziąć do roboty. Bo wakacje… to wakacje i mają własny rytm.

 

Właśnie…wakacje, bo to o nich głównie dziś będzie…dość długo, bo przemyślenia, układają się w tekst. Nareszcie 😇.

 

Wakacje. Lato. Do niedawna oznaczało to wolne…przez trzy miesiące. Teraz oznacza to tylko, że będzie ciepło, a i to nie koniecznie. Mimo wszystko nie wyobrażam sobie nie wypocząć w „tych ciepłych” miesiącach roku. W związku ze specyfiką swojej pracy, mam sporo wolnego w ciągu roku ogółem patrząc. W te wakacje miałam sporo pojedynczego wolnego, a pełne dwa tygodnie ciągiem padły na sierpień.

#RoztargnionaSzalona

Trochę prywaty i #rozkminki

W te miesiące wakacyjne dużo się działo. Zmieniły mi się godziny pracy i niektóre obowiązki. Zmieniło się także wynagrodzenie – tak, udało się 🥇! Zmieniło się miejsce zamieszkania mojej drugiej połówki. Zmieniły się moje plany. Zmieniło się moje myślenie w kilku kwestiach, a wiele innych mój umysł jeszcze mieli. Zmieniły się moje priorytety. Zmieniły się moje niektóre nawyki, a wiele odpuściłam – to akurat nie koniecznie nie jest dobre (jesień – jakoś spokojniej, nie żeby coś, ale jest nad czym popracować i może pojawi się większa mobilizacja 💪).

 

Było też sporo nowych doświadczeń i przygód. Porządnie też odpoczęłam i naprawiłam kilka ważnych kwestii. Kupiłam kilka ważnych książek (trochę gorzej z czasem na czytanie). Byłam na wspaniałych urodzinach Kasi – przyjaciółka ze studiów – cała reszta paczki praktycznie też tam była ❤️!
Byłam też na wakacjach nad morzem z rodzinką. Odkryłam kilka ciekawych miejsc – tych daleko i tych blisko (i sklepów – w tej kwestii też się coś pozmieniało, ale o zakupach później 😁). Brałam udział w sesji ślubnej 🤍.

 

W te wakacje byłam kilka razy w Krakowie. Z wiadomych powodów, bo tam jest moje serduszko.

To wszystko było i jest super, ale wiedziałam, że potrzebuje już odpoczynku. Od wszystkiego. Co też udało się zrealizować i to bez większych problemów.

Tak się złożyło, że moja rodzinka planowała wypoczynek nad morzem. Ja się wpasowałam w termin i dołączyłam, do nich pociągiem.

 

Przed urlopem miałam jednak jeszcze kilka ważnych spraw do poukładania, które mocno zaprzątały moją głowę i nie dawały odpocząć. A przez pewien czas nie dawały nawet spać. A tak już bardzo ciężko jest funkcjonować 😶.

 

Sprawa kwestii finansowych i dotyczących pracy: dostałam podwyżkę. To jedna z ważniejszych kwestii, którą potrzebowałam ustabilizować, bo jednak pieniądze, potrafią spędzić sen z powiek. Gdy Twoim głównym pożeraczem wypłaty jest paliwo, rachunki i „żyjesz od pierwszego do pierwszego”, bo wcale wiele nie zarabiasz, jak to wszystko się podliczy. Choć na początku wydawało się inaczej. Ciężko coś odłożyć i funkcjonować spokojnie.

Gdy najpierw nie pracujesz i potem nagle dostajesz pierwszą wypłatę od kilku miesięcy, to jaka by ona nie była, to cieszy. Jednak po kilku miesiącach pracy, która potrafi zmęczyć ta kwota, którą się dostaje, okazuje się niska na to, żeby móc żyć. O planach samodzielnego mieszkania, czy odkładaniu jakiś większych sum nie mówię ❌. Wystarczyło poczekać na wymianę opon, czy wizytę u dentysty i całe oszczędności szlag trafiał, a i to było mało. Dobrze też czasem dookreślać zakres obowiązków, czy doprecyzować najbardziej jak się da ramy czasowe. Choć w kwestii pracy mam jeszcze do załatwienia jedną sprawę. Na ten moment jestem jednak usatysfakcjonowana i spokojniejsza.

 

Sprawy dotyczące więzi z bliskimi: odbudowa niektórych relacji. Nad relacją trzeba pracować i należy o nią dbać, choć czasem już cholernie się nie chce. Dawno się już nie rozmawiało, nie było kontaktu, więc też ciężej się otworzyć po czasie. Są dobre chwile, ale bywają też te gorsze. Nic się samo nie robi, a chciałam odpocząć i jechać z „czystą głową” by móc faktycznie odpocząć. Im dłużej się odwleka pewne rzeczy, tym trudniej do nich wrócić. Nie wszystko można, a i po prostu nie należy „zostawiać za sobą i żyć dalej”. To, co zostawisz nie załatwione, nadal będzie niezałatwione, niedogadanie, nierozwiązanie. Nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. I ostatnio coraz bardziej doświadczam, że nie jest nigdy tak, że nie ma wyjścia, że na jakieś sytuacje nie mamy zupełnie wpływu. 

#koniecwakacji

W każdej relacji jednak też odkrywa się siebie samego. Mój przyjaciel powiedział mi kiedyś: „Najpierw musisz nauczyć się żyć sama ze sobą, żeby potrafić żyć z kimś.” I to są piękne słowa, ważne, ale i czasem bardzo ciężkie do stosowania. Dla mnie te słowa znaczą to, by pokochać siebie samą, nauczyć się siebie szanować, ufać sobie samej i znać swoją wartość, by dopiero wtedy móc kochać, ufać i szanować drugiego człowieka. Swoją drogą dokładnie to samo mówi Przykazanie Miłości. I niestety nie jest to jednorazowy i zakończony proces. Tego się uczy całe życie, bo zawsze można lepiej i bardziej. Praca nad relacją oznacza również rozwój i prace nad samym sobą.

 

Wiele z tych odkryć jest „normalne”, ale jestem pewna, że w życiu jeszcze nie raz odkryje jedne i te same lub też inne „proste” prawdy. Co jakiś czas same po prostu przypomną o swoim istnieniu. To zdanie od mojego przyjaciela mojemu życiu towarzyszy blisko siedem lat, a i tak co jakiś czas pojawia się jako coś szokującego i odkrywczego. I tak zapewne będzie jeszcze nie jeden raz, z niejedną taką kwestią.

 

Ostatnio mam też grube rozkminki, a propo przyszłości, tego, co bym chciała, tego, co mogę robić i gdzie chce się znaleźć. Zaczynają mocno męczyć dalekie przejazdy, jak i wyrzuty sumienia względem wielu zaniedbanych relacji przez mieszkanie w Łodzi. Czas na zmiany, duże zmiany, ale małymi krokami, żeby zaraz wszystko nie poszło z dymem. Małymi krokami, ale do określonego celu. Bo ostatnio, żyłam w takim zawieszeniu – nie do końca wiedziałam co, gdzie i po co. Wszystko było takie „nie wiadomo”, zupełnie nieokreślone, mimo iż jakieś cele miałam, ale były one za odległe i zależne, nie tylko ode mnie. Przez pewien czas było to nawet wygodne, teraz staje się męczące.

„Ale zaraz, zaraz nie wszystko na raz.” „Masz czas” ⏳ i tego się na razie trzymam.

#koniecwakacji

Teraz czas by wrócić do codziennych, drobnych nawyków i wyrobić nowe, jak na przykład zadbać o dobry sen. Kładzenie się spać o jednej porze i wstawanie mniej więcej też o tej samej. To duże wyzwanie, ale to też ustabilizuje całą resztę. A przynajmniej tak teraz o tym myślę. W teorii jest to bardzo proste, ale gdy przyjdzie co do czego, to staje się to niemożliwie trudne. Dlaczego? Ktoś wie❓

 

Czas się troszkę uporządkować. Koniec wakacji.

Ja w życiu potrzebuje zmian. Co jakiś czas, w różnych kwestiach. W jakiś sposób dłuższa stagnacja mnie wykańcza. Raz chaos, a potem uporządkowywanie – to sprawia, że żyje i umiem funkcjonować. Ja do końca ani nie żyje w samym chaosie, ale poukładaną też mnie nie można nazwać. Roztargnienie, szaleństwo, spontaniczność i zmiany. Cała ja 😁

Nazwa bloga i IG „RoztargnionaSzalona” nie wzięła się znikąd 😉.

 

#wakacje

Jeszcze trochę wakacji

Wróćmy jednak do tematu głównego. O czym to było na początku? A no tak, o wakacjach! I o ich końcu!

 

Przez pierwszy tydzień wolnego poniekąd byłam w pracy- miałam pod opieką psa Lucy i świnkę morską Ofelię. Wszyscy przeżyli. Pies był prze szczęśliwy, świnka morska bez zmian. Za to mój królik wyszedł na tym najgorzej i ma dotąd problemy. Wizyty u weterynarza były dwie – czeka nas jeszcze jedna. Już powoli wychodzimy na prostą. Zestrachał się białego małego maltańczyka i to mu poza burzało jego zwyczaje i nawyki. Odparzył sobie łapki – zaleczają się i jego zachowanie już powoli wraca do normy.

Zawsze to jakieś nowe doświadczenia. Dla mnie, dla babci i dla biednego królika. Stwierdziłam, że nigdy więcej obcych zwierząt w domu, jeśli mam własne. I jeśli nie mam też.

Po tygodniu małe zoo pojechało dalej, królik odpoczywał, a i ja pojechałam w weekend najpierw na urodziny przyjaciółki, która postanowiła z 25 uro zrobić drugą mega 18! Było super! No i była to okazja do spotkania się z paczką ze studiów.

 

A już w nocy z niedzieli na poniedziałek jechałam pociągiem z Łodzi nad morze do Władysławowa. Tata miał mnie odebrać z dworca. Miejscem docelowym były Dębki. Mieszkaliśmy w domkach, na wspólnym wyjeździe było nas 15 osób. Do plaży było kilka minut spacerkiem. Pogoda piękna na plażowanie była tylko pierwszego i ostatniego dnia wyjazdu. Pomiędzy już nie było tak pięknie, ale też nie było źle. Mieliśmy co robić. Była wycieczka na Hel (wieje niemiłosiernie i straszny tłum ludzi w pociągu, a na drodze kilometrowe korki) i do Ostrowa. Były spacery wzdłuż plaży i po lesie. Była najpierw nauka gry w kości w „Tysiąca” i „Pokera”, a potem gra bez forów, były czarne historie, kalambury i SPA. Był wspólne śniadania, obiady i desery . I ryby. Był przepływ szybką łodzią po jeziorze Żarnowieckim i park linowy (ja jednak się nie zdecydowałam na zwisaniu na linie nad ziemią, nawet dziecięca trasa mnie nie przekonała 🙈). Były przejażdżki rowerowe i dużo chodzenia, impreza na plaży ostatniego wieczoru i kołacze. Dużo odpoczynku i bardzo dużo GOFRÓW. Opalanie i leżenie plackiem oraz gra w siatkówkę i czas spędzony w morzu też odhaczone. Nawet udało się złapać piękny zachód słońca. Bo to było wątpliwe – dużo chmur każdego wieczoru powodowało, że zachód się ukrywał. A o reszcie powiedzą zdjęcia.

#rozkminki
#koniecwakacji
#wakacje
#rok
#rozkminki
#wakacje
#RoztargnionaSzalona
#koniecwakacji
#RoztargnionaSzalona

Wypoczęłam, tego potrzebowałam. Wróciłam pełna energii, chęci zmian i znów zaczęło mi się chcieć. Świeże spojrzenie i zmiany, które zapoczątkowałam przed wyjazdem, spowodowały, że cel został osiągnięty – głowa mi odpoczęła, to co było dla mnie męczące, przestało takie być. Wystarczyło odpocząć.

 

Koniec wakacji też był ciekawy, wróciłam do pracy, a ostatnio odprężającym zajęciem stały się dla mnie zakupy. Nie, nie zamierzam robić tego często. Potrzebowałam najpierw przed wyjazdem kupić nowy kostium. Po wyjeździe udałam się na zakupy kupić sukienkę na urodziny Mamy Mateusza. Każda okazja dobra, żeby mieć nową sukienkę. Sukienki akurat lubię kupować 🥰

 

Początkiem jesieni zaopatrzyłam się też w piękną pelerynę do zadań specjalnych o kolorze mango od Mój Kraj Taki Piękny.

Zakupiłam również plecaczek w kolorze indyjskiego różu (pierwszy raz ZAMIAST torebki!) I Uwielbiam go 💛

Polecam sklep internetowy Pariso.

Ostatnio przy zakupach staram się zwracać uwagę na polskie marki i od nich kupować, oraz patrzę na to z czego i jak są produkowane.

#RoztargnionaSzalona

Co będzie dalej?

Jeszcze do końca przyszłego roku będę mieszkać w Łodzi. Postanowiłam też zacząć się uczyć angielskiego (pierwszego września miałam pierwszą lekcję – sami przyznacie, że znamienna data 😛), żeby ten czas wykorzystać na rozwój osobisty. Jestem zadowolona i chce mi się uczyć. Tak to jest istotne, bo przyznam, że za angielskim do tej pory nie przepadałam. Uczyłam się, bo musiałam, a i dawno nie miałam z nim kontaktu. To, co umiałam poszło w niepamięć. Teraz jest inaczej. Chcę się uczyć i sprawia mi to radość i widzę już powoli efekty. Zmieniłam swoje podejście.

W najbliższym czasie czekają mnie też jeszcze kontrolne badania i sprawdzenie swojego stanu pod kątem luk i bardzo wybiórczej pamięci – to jednak trochę martwi, więc do końca roku czeka mnie maraton po lekarzach. No i a propo lekarzy, to jeszcze przynajmniej jedna wizyta czeka Królikę we wrześniu.

 

Edit: Z jednej wizyty u weterynarza zrobiło się niestety kilkanaście i poważny stan zdrowia króliki. Wisiało widmo pożegnania. Aktualnie sytuacja jest rozwojowa, ale rokowania z dnia na dzień coraz lepsze. Wszystko rozstrzygnie się w ciągu dwóch tygodni – oby dobrze się wszystko skończyło. Trzymajcie kciuki za Szeherezadę. Uparciuch z niej, mam nadzieje, że i przy zdrowieniu też się uprze.

 

Edit 2: Niestety w trakcie ciągot do publikacji tego tekstu musiałam pożegnać się  z Szeherezadą (29.09.2021). Rokowania były dobre względem sprawy z którą wylądowałyśmy u weta. Uparła się i zdrowiała. Niestety w trakcie okazało się, że ma nowotwór i niestety małe szanse, a jeszcze mniejsze przez osłabiony organizm. Musiałyśmy się pożegnać 🥺.

😥🐰

#rok

To już rok!

No i blog❕❕Nie wierzę, że kilkanaście (chyba dziesiąt, a w zasadzie miesiąc) dni temu RoztargnionaSzalona obchodziła swoje pierwsze urodziny 👀.

Rok temu – 13 września 2020 roku wykupiłam domenę, Mateusz stworzył stronę i wygląd i pojawił się pierwszy wpis! Jakoś bardzo nie będę o tym trąbić, bo sporą część czasu jednak mnie tu nie było, ale to i tak uważam za sukces, że ten blog istnieje rok. I jednak to wszystko bardzo cieszy 🥳. Szczerze zakładając go, nie myślałam nic o tym, jak i ile on będzie. Nie mogę też powiedzieć, że wierzyłam, że wytrzyma rok. Ja po prostu nic nie myślałam w tych kwestiach – po prostu założyłam i zaczęłam pisać. Będzie, jak będzie. Na początku dość dobrze mi to szło. Sama potrafiłam się zaskoczyć. Jako że po wakacjach zostały tylko wspominki, jesień w pełni, to mam nadzieje, że i tę kwestię poukładam.

 

Życzę sobie by RoztargnionaSzalona wytrwała kolejny rok (i dłużej), by rozwinęła skrzydła, a przynajmniej była bardziej regularna.

A zobaczymy, co będzie, bo jak to ja: mieszanka chaosu i układania.

 

(Dla przypomnienia pierwszy wpis znajdziesz tutaj 😍)

 

Może jakieś podsumowanie, albo wspominki z tego rok? Lub opisać chociaż po krótce, te teksty które mam w głowie i zrobić z nich jeden miszmasz?

#rok

A jak Wasze wakacje? I co tam u Was jesienią?

Dajcie znać, że jesteście 💜💛

Pozdrawiam cieplutko i do przeczytania ponownie niebawem. Oby jeszcze październiku!

 

Wasza

RoztargnionaSzalona

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *